niedziela, 18 lutego 2018

Walentynki - spóźnienie lvl expert



Witam, witam.

To coś miało pojawić się w walentynki, ale coś nie pykło. I jest dzisiaj.

Ogólnie jest to oneshot całkowicie nie związany ze światem Lol'a. Dotyczy postaci z jednego z moich ulubionych anime - K Project.

Także zapraszam do czytania. /Grey



"Him&I" ver Sarumi*




Przysięgam na wszystko,

Swojego ukochanego nigdy nie okłamię,

Powiedział „bądź szczery”, odpowiedziałem „przysięgam”,

Koniec końców, jesteśmy tylko on i ja.

On oszalał, ja odchodzę od zmysłów,

To nasza miłość, jedna z tych szalonych,

Jestem jego, a on jest mój,

Koniec końców, jesteśmy tylko on i ja…



Ponownie pukam. Brak odpowiedzi. Wiem, że jesteś w środku. Nie pojawiałeś się w pracy od kilku dni. Coś się stało, jestem pewien. Znam cię przecież nie od dziś.

W końcu cię kocham.

Potrafię to dostrzec, tylko czemu mi o tym nie powiesz? Czemu znowu mi się wymykasz? Już raz mnie zostawiłeś na cztery lata. Nie uciekaj, chcę ci pomóc. Obiecaliśmy sobie coś tamtej nocy, kiedy wyznaliśmy sobie uczucia. Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic.

A co teraz się dzieje?

- Saru… Wiem, że tam jesteś… Proszę… Martwię się… - wołam jednocześnie pukając.

Nie mam sił, przez tę nieświadomość mam wrażenie, że zwariuję. Osuwam się na ziemię. Nie odejdę stąd. Nie opuszczę cię. Jak mógłbym to zrobić? Przecież nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Powiedz tylko, kto cię skrzywdził. Daj mi jakiś znak.

Pomogę ci…

Nagle słyszę jakiś łoskot. Co się stało? Czy wszystko w porządku, kochanie? Muszę to wiedzieć.

Przepraszam, ale nie dajesz mi wyboru.

Wchodzę przez uchylone okno. Rozglądam się. Gdzie jesteś? Przeszukuję pokoje. Wchodzę do kuchni. Leżysz na ziemi. Twoja lewa ręka broczy krwią. W prawej dłoni ściskasz ociekający czerwienią nóż. Podbiegam do ciebie.

- Saru, co ty robisz? – jestem przerażony, przecież obiecałeś mi, że jeśli mamy umrzeć to razem.

Otwierasz swoje piękne, lśniąco niebieskie oczy. Zalewasz się łzami.

- Przepraszam Misaki… Zawaliłem… - mówisz to z takim spokojem. Ale nie jesteś spokojny. Tylko ja potrafię w twoim głosie rozpoznać To.

To, co najbardziej cię prześladowało po odejściu ode mnie – poczucie winy.

- Nie zawaliłeś w niczym…

- Nie ocaliłem tej dziewczyny… umarła, bo nie potrafiłem jej obronić. Nie była niczemu winna… Wzięli ją na zakładnika… więc dlaczego musiała… czemu musiała stracić życie?

Wiem co masz na myśli. Dowiedziałem się o tej sprawie wcześniej od twojej przełożonej – Seri Awashimy. Ale dlaczego ma to na ciebie taki wpływ?

- Przecież ona nic dla ciebie nie znaczyła…

- Wiem, nawet jej wcześniej nie widziałem. Ale co jeśli to ciebie by porwali? Co jeśli to ty byś był na jej miejscu…? Nie ocaliłbym cię…

Znowu. Znowu oszalałeś. Tak jak po ucieczce do Sceptera. Nie jestem twoim psychiatrą, ani psychologiem. Chociaż z tego co widzę, oni też nic nie dają… Nigdy już z tego nie wyjdziesz, prawda?

Wszędzie dostrzegasz swoją winę…

Myślę o tym wszystkim podczas tamowania krwi. Ty tylko patrzysz na mnie nieobecnym wzrokiem. Co ja z Tobą mam? Dlaczego co jakieś 3 miesiące zawsze musisz sobie albo mi coś zrobić? Czemu się okaleczasz? Czemu bez powodu wszczynasz awantury? Dobrze wiesz, że i tak cię nie zostawię, ale czemu to robisz? Spoglądam na twoją okaleczoną rękę. Kolejna blizna do kolekcji. Powodem każdej z nich jest twoje poczucie winy. Oczywiście ta największa oznacza odejście z Homry. Kara za zdradę. Jedyną, której dokonałeś. Wiem, że nigdy więcej tego nie zrobisz. Za bardzo by cię to bolało. Ja też cię nigdy nie okłamię…

Nabrałem już wprawy w opatrywaniu ran. Na szczęście ta nie jest głęboka. Owijam ją dokładnie ostatnią warstwą bandaży i próbuję cię podnieść. Przynajmniej zaniosę cię na kanapę w salonie. Nie powinieneś leżeć na podłodze. Nie masz za co pokutować. Nie zasługujesz na cierpienie. Nie zasługujesz, by umrzeć. Będę cię bronić do śmierci, będę twoim rycerzem.

Kładę cię delikatnie na miękkim meblu. Siadam tak, by mieć twoją głowę na kolanach. Nie musisz się już martwić. Jestem tu. Nie opuszczę cię. Już nic nas nie rozdzieli. Nie próbuj uciekać w ramiona śmierci. Nie przeżyję jeśli zostaniesz jej kochankiem. Jeśli to zrobisz, ja też umrę. Zrobię to dla ciebie, dla nas. Bo nie zniosę świata, w którym ciebie nie ma. Więc nie krzywdź się już, dobrze? Ja tobie wybaczyłem, czas byś wybaczył sam sobie.

Przeczesuję twoje włosy. Są tak samo delikatne i miękkie jak zawsze.

- Przepraszam cię… - odezwałeś się. Kocham twój głos, ale nie mów takich rzeczy.

- Nie musisz, zawsze będę tu dla ciebie.

- Wiem… Jesteś mój, a ja jestem twój.

- I zawsze będziesz. Chcę ci pomóc, więc mów mi, jeśli coś jest nie tak, dobrze?

- Postaram się…

Znowu ta cisza. Chcę znów usłyszeć twój głos. Słyszę twój oddech, uspokoił się. Zasnąłeś? Dobrze, śpij mój książę. Obiecaj tylko, że się obudzisz. Ponownie gładzę cię po włosach, uspokaja mnie to.

Myślę, że tylko dla ciebie byłbym zdolny tyle zrobić. Przywykłem do podnoszenia cię na duchu, to taki urok naszej miłości. Miłości dwóch szaleńców. Jeden z nas wariuje z powodu drugiego. Ale właśnie to jest najpiękniejsze. Kocham naszą miłość, naszą relację. Kocham ciebie. To, że do mnie wróciłeś. Nie mam ci za złe czynów z przeszłości. Więc ty też patrz tylko przed siebie.

- …Nie mogę go znowu stracić… – mówię sobie cicho…



…Koniec końców, jesteśmy tylko on i ja…


* Tekst powstał w inspiracji piosenką "Him&I" G-Eazy&Halsey

sobota, 10 lutego 2018

Ogłoszenia parafialne

Wypadałoby wyjaśnić parę spraw, bowiem od dawna nic nie ma, a być miało. Powód prosty. Życie osobiste strikes again. Postaramy się coś wrzucić po 17 lutego - Imrra z jakiegoś powodu uznała, że da radę zrobić 2 olimpiady, a Grey jest w trackie szału twórczego, ale nie wie, co z tego wyjdzie. Nie pisałyśmy wcześniej, żeby nie zapeszać i nie robić nadziei.
Przepraszamy za opóźnienia.
Mea Culpa, mea maxima culpa. /Imrra&Grey