Czułam się z tym źle. Przeze mnie Lux zerwała
z Ezem. Musiałam iść po te pieprzone chrupki? Zachciało mi się kuva... CO jak
co , ale wyczucie czasu to ja mam zajebiste.
Po tym jak była dziewczyna Eza sobie poszła,
on stał jeszcze chwilę w drzwiach. Po chwili zamknął je i bez słowa kierował
się na górę.
Ez,
posłuchaj, ja nie chcia... - zaczęłam mówić, ale on nie zwracał na to uwagi i
po prostu poszedł do swojego pokoju.
Przez popołudnie i część wieczora
zastanawiałam się, czy mogę mu to jakoś wynagrodzić. Czy mogę to jakoś
naprawić. Nie wychodził ze swojego pokoju nawet na chwilę. Nie słyszałam żeby
płakał, ale wiedziałam, że jest załamany. Nie dziwię mu się. Kto nie byłby
załamany, gdyby zerwała z nim osoba, którą kocha?
Postanowiłam iść do jego pokoju i z nim
porozmawiać. Na dobry początek zapukałam, nie było odzewu, więc weszłam do
środka. Ez leżał na łóżku nakryty kołdrą. Był odwrócony w drugą stronę, więc
nie widziałam, czy płakał czy nie.
Hej
– zaczęłam najłagodniej jak mogłam – możemy pogadać?
Nie odezwał się. Podeszłam trochę bliżej i
kontynuowałam.
Wiem,
że jest ci smutno z powodu straty Lux i wiem, że to ja wszystko spieprzyłam...
-
Nadal się nie odzywał.
Ale
spójrz też na to tak: gdyby ona naprawdę cię kochała, to by to zrozumiała –
próbowałam się choć trochę bronić – więc może po prostu tak miało być.
Nawet się nie poruszył. Postanowiłam zrobić
to co on zrobił, kiedy straciłam Rybeńkę. Bez pytania położyłam się koło niego
i przytuliłam go. Wiedziałam, że potrzebuje kogokolwiek. Chciałam ja być tym
kimś...
Po chwili Ez odwrócił się w moją stronę.
Wyglądał na naprawdę przygnębionego. Było mi go żal.Kiedy tak na mnie patrzył, chyba na chwilę
wyłączył mi się mózg. No, przynajmniej bardziej niż zwykle. Dotknęłam jego
policzka i chciałam przysunąć się jak najbliżej.
- Jinx, co ty... - powiedział załamanym
głosem, ale nie zdążył dokończyć. W tym momencie go pocałowałam. Po chwili on
również odwzajemnił pocałunek.
Czułam jakby czas stanął w miejscu, nasza
mała wieczność w jednym momencie. Objął mnie delikatnie, a ja wtuliłam się w
niego. Oboje tego potrzebowaliśmy. Potrzebowaliśmy siebie. Nigdy nie czułam się
tak jak wtedy. Miałam wiele bliskich spotkań z chłopakami, ale to było
coś innego. Coś wyjątkowego. Chciałam się mu oddać. Czułam, że on też tego
chce. Potrzebował tylko troszkę śmiałości.
Zaczęłam się powoli do niego dobierać.
Zauważyłam, że wtedy zaczął się ode mnie odsuwać.
- Oboje tego chcemy – szepnęłam mu
najdelikatnej jak mogłam – Nie opieraj się. -
Poczułam na sobie jego wzrok, ale szybko
odpuścił. Też dał się ponieść emocjom. Nie musiałam go dłużej namawiać. Również
zaczął zdejmować ze mnie to co nam obojgu przeszkadzało. To, że nie było tego
dużo to zupełnie inna sprawa. Nie trwało to długo, kiedy byliśmy już po prostu
my, bez niepotrzebnych dodatków.
My w tym najpiękniejszym momencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz