Następnego ranka obudziłem się dość wcześnie.
Jinx leżała koło mnie wtulona w poduszkę. Tak naprawdę dopiero teraz dotarło do
mnie co się wczoraj stało. Przespałem się z Jinx. Byłem tak załamany po
zerwaniu z Lux, że nawet nie kontaktowałem, nie powstrzymałem jej. Ani siebie.
Starając się jej nie obudzić wstałem i
poszedłem do łazienki. Najpierw przemyłem sobie twarz i spojrzałem w lustro.
Czułem się źle. Miałem wrażenie jakbym naprawdę zdradził Lux. Ubrałem się i
poszedłem zrobić śniadanie.
Miałem ochotę na gofry. Lux je uwielbiała...
Ez, przestań o niej myśleć. Zerwała z tobą.
Po jakichś 10 minutach przyszła Jinx. Miała
na sobie tylko koszulkę, ale ta była na tyle długa, że mogła równie dobrze robić
za sukienkę.
- Dzień dobry blondasku. - powiedziała z
wielkim uśmiechem
- Dobry – odpowiedziałem dalej szykując
śniadanie
Podeszła i zaczęła się do mnie kleić.
Dałem jej delikatnie do zrozumienia, żeby przestała.
- No co jest z tobą? - zaczęła – Wczoraj byłeś
jakoś bardziej otwarty. -
- Słuchaj, może dla ciebie to było łatwe, ale
dla mnie nie. - nie miałem zamiaru się z nią droczyć – Wcześniej robiłem to
tylko z Lux i... -
- Dobrze, nie będę więcej naciskać –
powiedziała ze smutkiem w głosie. Chciała już iść na górę, ale jeszcze się
odwróciła i powiedziała – Po prostu... Myślałam, że to coś dla ciebie
znaczyło...
Te słowa ukuły mnie w serce. Cały czas
myślałem, że moją największą miłością jest Lux. Ale kiedy odeszła uświadomiłem
sobie, że Jinx też nie jest mi obojętna. Nie znamy się zbyt długo, ale jest w
niej coś wyjątkowego. Coś, czego nie było w Lux.
Po kilku minutach postanowiłem pójść do niej
na górę z goframi. Zapukałem do jej pokoju i niemal od razu usłyszałem „wejdź”.
Siedziała na łóżku i przeglądała coś w telefonie. Kiedy wszedłem natychmiast
spojrzała na mnie.
- Przyniosłem ci gofry – powiedziałem i z
serdecznym uśmiechem podałem jej talerz
- Dzięki, to miło – ona również delikatnie się
uśmiechnęła
Siadłem obok niej na łóżku. Wyglądała w sumie
słodko zajadając się goframi. Kurcze, teraz myślę, że Jinx jest słodka?
- Przepraszam za to wcześniej. Po prostu...
Dopiero rozstałem się z Lux i... Wczoraj... - czułem jak plącze mi się język
- Rozumiem. To ja nie powinnam była naciskać –
spojrzała na mnie z uśmiechem – Każdy popełnia błędy. Jedni mniejsze jak ty, a
inni większe... - westchnęła – Jak ja. -
- Nie mów tak... - przerwała mi zanim zacząłem ją głupio pocieszać
- Ez, sam wiesz. Ściga mnie cała policja z
Piltover. Nie powinnam tu być. Jeśli mnie znajdą ukażą też ciebie. Powinnam
była od razu wyjechać do Zaun, żeby nie
robić większego chaosu niż na początku... - przerwała, po dłuższej
chwili znowu podjęła temat– Chcę się zmienić. Wszystko naprawić. Ale wiem, że
dopóki ściga mnie Vi i Caitlyn nie mogę nic zrobić.
- Mogłabyś zacząć od tego, żeby nie robić
większego zamieszania. – zażartowałem
- Nie chcę więcej siać zniszczenia... No, nie
aż takiego. -
- Co się stało z tą wandalką, która po
zniszczeniu uniwersytetu prosiła o przechowanie przed policją? - powiedziałem
sarkastycznie
- Poznała blondaska, który ją zmienił... -
nieśmiało się odezwała
Trochę zdziwiła mnie jej odpowiedź. Z jednej
strony cieszę się, że chce być normalna, a z drugiej dziwnie się czuję, że to
przeze mnie. Chciałbym sprowadzić ją na dobrą drogę, ale wiem, że w Piltover
nie ma na to szans. Wtedy wpadłem na genialny pomysł.
- Ty jesteś z Zaun, prawda? - pokiwała głową –
Więc wyjedźmy na jakiś czas do twojego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz