Po
kilku dniach doszłam do siebie po stracie Rybeńki. Cieszę się, że
mam Eza. Pomógł mi się pozbierać. Po raz pierwszy od straty Vi
miałam osobę, która chce mnie wysłuchać. Miło znów czuć, że
jest się dla kogoś ważną osobą.
Przez ten czas dużo
ze sobą rozmawialiśmy na różne tematy. W sumie fajne uczucie,
mieć kogoś, z kim możesz o wszystkim porozmawiać. Opowiadaliśmy
sobie o naszym dzieciństwie, przyjaciołach, dowiedziałam się
nawet więcej na temat tej całej Lux. Podobno jest jakąś
szlachcianką, czy jakoś tak. Czuliśmy się swobodnie w swoim
towarzystwie.
Męczył mnie tylko
fakt, że Caitlyn i Vi nadal mnie szukają. Szczerze martwiłam się,
że mnie tu znajdą, a wtedy i Ezowi się oberwie. Znam Vi – jest
bezwzględna. Zawsze taka była.
Minęło już nie
wiem ile dni, od kiedy zamieszkałam u archeologa. Siedziałam na
kanapie w salonie i oglądałam telewizję. Akurat leciał jeden z
moich ulubionych seriali. Zawsze miałam taki zwyczaj, że przy
oglądaniu go chrupałam sobie jakieś chipsy lub cokolwiek innego.
Poszłam więc do kuchni czegoś poszukać.
Kiedy tam byłam
odezwał się dzwonek do drzwi, oczywiście go nie usłyszałam
dzwonka, głównie przez ten włączony telewizor. Ez widać uznał,
że skoro siedzę w kuchni to pewnie szybko stamtąd nie wyjdę, bo
zawsze się długo decyduję co chcę zjeść. Jednak akurat tego
dnia musiałam szybko znaleźć to co „poszukiwałam”. Nie
przeczuwając niczego szybko wróciłam do salonu, w końcu nie
chciałam opuścić mojego ukochanego serialu.
Kiedy tam weszłam
zobaczyłam Eza rozmawiającego w drzwiach z jakąś laską. Nie
zajęło mi dużo czasu skapnięcie się, że była to TA Lux. Na
ucieczkę niestety było już za późno, bo jego ukochana też mnie
zauważyła.
-
Kto to jest? - zapytała okropnie wysokim głosem
Miałam w tamtym
momencie ochotę zakopać się pod ziemię. Bo co on jej powie?
„Wiesz kochanie, przechowuję w swoim domu największego terrorystę
w Piltover”?
-
To... Eee... Moja znajoma – chciał jakoś z tego wybrnąć, ale
nie szło mu zbytnio
-
Znajoma powiadasz? - powiedziała znów nieznośnie piskliwie
-
Tak. Nie miała się gdzie podziać, więc zaoferowałem jej nocleg
na parę dni... -
-
Czekaj, ona mieszka w MOIM pokoju? - zapytała skacząc głosem o
kolejną oktawę wzwyż
-
To nie jest z tego co mi wiadomo twój pokój. – postanowiłam się
wtrącić ze swoim jakże znanym uśmiechem
-
Jinx, nie wtrącaj się. - upomniał mnie Ez, ale Lux bardzo szybko
mu przerwała
-
Jinx? - znowu ten piszczący głosik – Ta terrorystka z - Zaun?
Trzymasz w swoim domu terrorystkę?!
Widziałam już po
minie Eza, że oboje mamy przerąbane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz