niedziela, 10 września 2017

ROZDZIAŁ X: JINX „Próbuję być odpowiedzialna, ale jakoś mi nie idzie”



    Po kilku dniach doszłam do siebie po stracie Rybeńki. Cieszę się, że mam Eza. Pomógł mi się pozbierać. Po raz pierwszy od straty Vi miałam osobę, która chce mnie wysłuchać. Miło znów czuć, że jest się dla kogoś ważną osobą.
Przez ten czas dużo ze sobą rozmawialiśmy na różne tematy. W sumie fajne uczucie, mieć kogoś, z kim możesz o wszystkim porozmawiać. Opowiadaliśmy sobie o naszym dzieciństwie, przyjaciołach, dowiedziałam się nawet więcej na temat tej całej Lux. Podobno jest jakąś szlachcianką, czy jakoś tak. Czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie.
Męczył mnie tylko fakt, że Caitlyn i Vi nadal mnie szukają. Szczerze martwiłam się, że mnie tu znajdą, a wtedy i Ezowi się oberwie. Znam Vi – jest bezwzględna. Zawsze taka była.
    Minęło już nie wiem ile dni, od kiedy zamieszkałam u archeologa. Siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam telewizję. Akurat leciał jeden z moich ulubionych seriali. Zawsze miałam taki zwyczaj, że przy oglądaniu go chrupałam sobie jakieś chipsy lub cokolwiek innego. Poszłam więc do kuchni czegoś poszukać.
Kiedy tam byłam odezwał się dzwonek do drzwi, oczywiście go nie usłyszałam dzwonka, głównie przez ten włączony telewizor. Ez widać uznał, że skoro siedzę w kuchni to pewnie szybko stamtąd nie wyjdę, bo zawsze się długo decyduję co chcę zjeść. Jednak akurat tego dnia musiałam szybko znaleźć to co „poszukiwałam”. Nie przeczuwając niczego szybko wróciłam do salonu, w końcu nie chciałam opuścić mojego ukochanego serialu.
Kiedy tam weszłam zobaczyłam Eza rozmawiającego w drzwiach z jakąś laską. Nie zajęło mi dużo czasu skapnięcie się, że była to TA Lux. Na ucieczkę niestety było już za późno, bo jego ukochana też mnie zauważyła.
- Kto to jest? - zapytała okropnie wysokim głosem
Miałam w tamtym momencie ochotę zakopać się pod ziemię. Bo co on jej powie? „Wiesz kochanie, przechowuję w swoim domu największego terrorystę w Piltover”?
- To... Eee... Moja znajoma – chciał jakoś z tego wybrnąć, ale nie szło mu zbytnio
- Znajoma powiadasz? - powiedziała znów nieznośnie piskliwie
- Tak. Nie miała się gdzie podziać, więc zaoferowałem jej nocleg na parę dni... -
- Czekaj, ona mieszka w MOIM pokoju? - zapytała skacząc głosem o kolejną oktawę wzwyż
- To nie jest z tego co mi wiadomo twój pokój. – postanowiłam się wtrącić ze swoim jakże znanym uśmiechem
- Jinx, nie wtrącaj się. - upomniał mnie Ez, ale Lux bardzo szybko mu przerwała
- Jinx? - znowu ten piszczący głosik – Ta terrorystka z - Zaun? Trzymasz w swoim domu terrorystkę?!
Widziałam już po minie Eza, że oboje mamy przerąbane.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz