niedziela, 13 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ II: JINX „Co to ja miałam... A, tak. Siać zniszczenie”


- Jesteśmy Rybeńko. Uniwersytet Yordli. -
- A może wcale nie musimy tego robić. Może powinnyśmy się ustatkować? -
- Oj, cicho głupia spluwo. Czas zacząć demolkę. -
Weszłam na Uniwerek i natychmiast rozpoczęła się sieka. Rakiety, granaty, kule. Wszyscy uciekali w popłochu. Kocham to.
Trochę farby w sprayu na ściany. Oczywiście musi być różowa. Nabazgrałam wielki „X”. Idealnie. Mój znak rozpoznawczy. Była tu Jinx, aka demolka.
Nagle odwzwały się syreny policyjne. To pewnie Kapelusznica i Wielka Łapa. Vi – stoczyłaś się złotko. Kiedyś byłaś Kimś. MY byliśmy Kimś. Ja, ty i Ekko. Team nie do pokonania. A teraz wyjechałaś do Nudziarzowa z Nią. Podły zdrajca... Cóż, zabawa zabawą, ale teraz trzeba wiać...
- Rybeńko, toruj drogę. - BUM, ściana poszła w pył.
Widok przesłoniło mi stadko uciekających yordli, a przed nimi Jayce – kolejny pseudo bohater Piltover.
- Jinx, koniec twojego wandalizmu. Jesteś otoczona...-
- Bla, bla, bla, spróbuj mnie złapać zamiast strzępić ryja
Tak jak myślałam tylko czcze gadanie, nic poza tym. Jestem szybka, zwłaszcza kiedy mnie gonią. Nara Wielki Młocie i Agentki Nudziarzowa. Na zewnątrz było sporo radiowozów, to fakt. Ale jeden strzał z Rybeńki i PUF, po nich. Oczywiście wspaniała trójka musiała się uchować. Super. Może następnym razem. Albo i nie. Kilka uliczek dalej byłam już bezpieczna.
- Rybeńko, jesteś cała? -
- Oczywiście, ale pamiętaj, że to było niebezpieczne. -
- Właśnie o to chodzi. Siejemy zniszczenie. Jesteśmy nie do pokonania... -
Nagle przejechał jakiś samochód. Za kółkiem siedział blondyn. Miał przy sobie całkiem ciekawą zabawkę – rękawicę z błyszczącym kamieniem. Może załatwię sobie podwózkę.

Bo przecież co może pójść nie tak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz