Blondasek zostawił
mnie samą w swoim domu. Bał się, że coś mu za darmo przemebluję. Panikarz. Czemu
zawsze spotykam sztywniaków? No, ale przynajmniej mi pomógł.Postanowiłam
troszku pomyszkować po jego chałupie. Nie widzi, więc go to nie
boli,prawda? Na piętrze był tylko „mój” i jego pokój. Na dole
łazienka, kuchnia, salon i gabinet. Wzięłam się najpierw za
przetrząsanie tego miejsca.
Znalazłam tylko
mnóstwo nudnych książek, notatek, figurek, map i innych pseudo
ważnych pierdół. Chyba trafiłam do domu jakiegoś chomika. Jednak
jedno mnie zaciekawiło. Rysunek. Leżał na biurku nakryty mnóstwem
klamotów. Na rysunku był blondasek i jakaś laska, której nie
znam. Może jego narzeczona? Ha! Blondasek ma laskę! Ciekawych
rzeczy się dowiaduję. Ciekawe czy ktoś prócz mnie o tym wie?
Jeśli nie, to mam argument, by zrobił co zechcę.
Niczego ciekawszego nie
trzymał. Szkoda. Uznałam, że starczy nowinek na temat blondaska
jak na jeden dzień. Resztę czasu spędziłam na rozmowie z Rybeńką.
Powoli zaczynała mnie wkurzać.
Po jakiś dwóch
godzinach wrócił Ez.
-Cześć
blondasku, jak twoje poszukiwania? - zapytałam z uśmiechem.
Spojrzał na mnie podejrzliwie, ale odpowiedział.
-Udane,
już wiem, gdzie szukać medalionu. Pamiętaj, że masz mi w tym
pomóc. – musiał wspomnieć. Nie byłby sobą bez tej głupiej
podejrzliwości.
-Dobra,
dobra, mów gdzie się wybieramy na wycieczkę. -
-Do
Shurimy, ale nie tak od razu. Muszę zebrać potrzebne rzeczy,
załatwić transport... -
-Oh,
come on, czemu po prostu tam nie pojedziemy? - zapytałam
zniecierpliwiona. Ile jeszcze mam czekać?
-Nie
jestem tak jak ty. Wolę mieć coś zaplanowane niż „iść na
całość”. - rzucił -Wyjeżdżamy w sobotę. - dopowiedział i
zamknął się w swoim pokoju. Gałagan jeden.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz