Nastała wreszcie
sobota. Jinx przez ostatnie kilka dni nie dawała mi spokoju.
Potrafiła być naprawdę denerwująca. Ale nie jest też aż tak zła
jak mi się z początku wydawało. Może i doprowadza Caitlyn i Vi do obłędu,
ale cieszę się, że jej pomogłem.
Wyjechaliśmy z
samego rana, około południa dojechaliśmy na pustynię Shurimy.
Nie podjechaliśmy samochodem pod sam grobowiec, jednak wystarczająco
blisko, by przy pełnym słońcu się nie ugotować. Wejście do podziemnego mauzoleum znajdowało się przy jedynym kamieniu na tej piaskownicy. Nie było
otwierane od miesięcy, czyli od kiedy ostatni raz tu byłem. By kamień przeistoczył się we wrota należało znaleźć ukryty przycisk. Po wielu
pobytach dokładnie pamiętałem gdzie się znajduje. Bez większych problemów weszliśmy do środka.
-
Szkoda, że nie zainwestowali w jakiekolwiek światełka. –
odezwała się Jinx pierwszy raz od naszego przybycia tutaj.
-
To starożytny grobowiec. Spodziewałaś się, że już wtedy było
zamontowane sztuczne oświetlenie? - zapytałem ironicznie.
-
Nie, ale wiesz. To odkryty grobowiec. Mogli się do tej pory tym zająć -
-
Myślisz, że ktokolwiek prócz mnie tutaj był? -
-
Nie, nikt nie jest na tyle szurnięty – odpowiedziała
-
I kto to mówi? - zripostowałem z uśmiechem na ustach.
Chwilę później
byliśmy już w głównej komnacie grobowca. Była dokładnie tak piękna jak zapamiętałem. Ogromna, z przecudnymi złotymi zdobieniami i majestatycznymi hieroglifami na ścianach. Naprzeciw wejścia stał ogromny posąg
byłego władcy, a na środku znajdował się jego grób. Razem z Jinx zaczęliśmy
dokładnie przeszukiwać komorę grobową. Chociaż bardziej przykładałem się do tego ja niż ona.
-
Mówiłeś, że byłeś tu już. Więc czemu nie znalazłeś tego
medalionu wcześniej? - zapytała
-
Dopiero niedawno dowiedziałem się o jego istnieniu, a przeszukanie
dokładnie tego pomieszczenia zajęło by wieki. - odpowiedziałem
-
Więc po to masz mnie, żeby "wieki" trwały troszku krócej. –
uśmiechnęła się
Przez dłuższy czas
byliśmy zajęci poszukiwaniami i nie padło z naszych ust żadne
słowo. Zacząłem wątpić, czy w ogóle medalion nadal tu jest.
Jinx postanowiła przerwać ciszę.
-
Widać ludzie, którzy go pochowali są też dobrzy w ukrywaniu
rzeczy. – starała się rozluźnić atmosferę. W sumie to było miłe z
jej strony.
-
Może nie oni są dobrzy w chowaniu, tylko my jesteśmy beznadziejni
w szukaniu – zażartowałem.
- Ja jestem dobra i
w tym i w tym, nie wiem jak ty. – powiedziała z śmiechem
- A co to miało
znaczyć? - zapytałem
- Ale co? - zdziwiła się
- Ten twój
komentarz i śmiech. -
- A nic, nic.Tak
sobie powiedziałam. Po prostu nie zawsze jedno z drugim się wiąże.Co widać na załączonym obrazku.-
- Chyba nie rozumiem
o co ci chodzi. - powiedziałem trochę zdziwiony
-
Jak nie wiesz o co chodzi z twoją dziewczyną, to się nie dziw, że
coś jest nie tak. – powiedziała, a ja natychmiast się odwróciłem
w jej stronę
-
Skąd wiesz o Lux?! - myślałem, że wybuchnę. Ktoś jej powiedział? Nie, niemożliwe. W takim razie skąd może o tym wiedzieć?
-
Zwiedzałam twoją chałupę i się napatoczyłam na pewną karteczkę. Swoją
drogą, ładnie rysujesz – powiedziała znowu z uśmiechem.
Chyba
starała się mnie uspokoić, ale w tamtym momencie było to prawie
niemożliwe.
Nie
zauważyłem nawet kiedy rzuciłem się w jej stronę i przybiłem ją
do najbliższej ściany.
-
Puszczaj mnie! - powiedziała bardziej przerażona, niż zła.
-
Masz nigdy nikomu nie mówić o mnie i Lux, jasne?! - wiem, straciłem
kontrolę nad sobą, ale nie myślałem wtedy trzeźwo. Co by się stało z Lux jeśli nasz związek wyszedłby na jaw?Praktycznie zatraciłem się w swoim czarnowidztwie.
-
Jasne... - powiedziała ledwo łapiąc oddech – Ez, spójrz.
-
Jeśli komuś powiesz to się z tego nigdy nie wywiniesz –
rzuciłem, nadal trzymając ją za szyję.
-
Ez, serio, spójrz. - wskazała na posąg znów ledwo łapiąc
oddech.
Dopiero po chwili
zacząłem kontaktować. Puściłem Jinx, która upadła na ziemię i
zaczęła spazmatycznie łapać oddech. Spojrzałem w stronę
wielkiego monumentu i zobaczyłem na jego szyi to, czego szukałem od
miesięcy- Medalion Imperaora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz